Nie taki wirus straszny
Pandemia COVID-19, czyli tak zwanego koronawirusa, wstrząsnęła całym światem. Zamknięte szkoły i restauracje oraz wszelkie ograniczenia są przygnębiające. Lecz nie ma się czym martwić, stosowanie się do zaleceń WHO powinno obronić nas przed tym wirusem. Ja wygląda sytuacja po dwóch tygodniach narodowej kwarantanny?
Najciekawsze sytuacje zachodzą w sklepach. Początkowo nie były one przygotowane na takie oblężenie ze strony konsumentów. Kupienie podstawowych produktów przypominało raczej walkę niż niedzielne zakupy. Lecz sytuacja szybko się unormowała, a właściciele i pracownicy sklepów podjęli środki ostrożności. Po tygodniu produktów już nie brakowało. Co więcej, wózki i kosze w sklepach są dezynfekowane, co znowu pokazuje, jak potrafimy zadbać o zdrowie w razie zagrożenia.
Ludzie także zaczęli zachowywać się inaczej. Mimo tego, że na parkingach zabrakło miejsc do pozostawienia samochodu, w samych sklepach można swobodnie przejść. Wszyscy trzymają odpowiedni dystans. Na początku było to trochę dziwne, jestem przyzwyczajony do ciasnych kolejek i przepychanek.
Zamknięcie szkół też zmieniło życie wielu osób - od samych uczniów i nauczycieli poczynając, a na rodzicach kończąc. Uczeń przebywający w domu, a nie w szkole, musi się liczyć z dodatkowymi obowiązkami, związanymi np. z pracą w gospodarstwie. Czasami jest ciężko znaleźć czas na naukę.
Dla większości uczniów w naszym kraju nauka przez Internet to nowość. Dziwnie jest pisać sprawdzian on-line i nie czuć spojrzenia nauczyciela na karku lub wysyłać prace domowe w formie zdjęć do prowadzącego zajęcia. Powoli się przyzwyczajamy, pisanie e-maili do nauczycieli przychodzi już coraz łatwiej, choć część z nas ma jeszcze duże opory. Ale to chyba kwestia czasu.
/Szymon/
Komentarze
Prześlij komentarz