Biebrzański Park w ogniu

W niedzielę 19 kwietnia około 17:00 jednostki straży pożarnej zostały poinformowane o pożarze w Biebrzańskim Parku Narodowym. Zaczęło się od umyślnego podpalenia, z chęcią wypalenia traw. W tamtą niedzielę chyba nikt nie myślał, że pożar rozprzestrzeni się tak szybko i obejmie tak duży obszar. BPN leży w większości na ciężko dostępnym terenie, przez co gaszenie było bardzo utrudnione. Strażacy często, aby dostać się do ognia, musieli przebywać drogę pieszo, ponieważ nie dało się tam dojechać wozami strażackimi. Żywioł był nie do pokonania. Walczono z nim dnie i noce. Zaangażowanych było około 300 strażaków, pomagali też żołnierze i okoliczni mieszkańcy. Samoloty i helikoptery gaśnicze wspierały akcję z góry.

Mieszkam kilka kilometrów od BPN. To niby nie tak blisko samego pożaru, ale widok i tak był straszny. W dzień ściana dymu, która sięgała tak wysoko, że ciężko było odróżnić go od chmur. W nocy natomiast niebo było czerwone od ognia. Mieszkańcy stwierdzili, że odkąd żyją pierwszy raz widzieli tu tak duży pożar. 26 kwietnia około godziny 15:00 ogłoszono, że akcja gaśnicza dobiegła końca. Po tygodniu gaszenia w końcu udało się zwalczyć ogień. Mimo tego teren jest nadal monitorowany, ponieważ paliły się torfowiska, a torf pali się bardzo długo. 

Niestety, straty są ogromne. Spłonęło około 6000 hektarów łąk i lasów. BPN słynie z różnorodnych zwierząt, ptaków oraz innych stworzonek, które tam mają dom i właśnie zaczął się ich okres lęgowy. Tragiczne jest to, że wiele z nich nie zdążyło uciec. 

Wszędzie się o tym mówi, więc i my apelujemy. NIE WYPALAJCIE TRAW!
/Magda/







Komentarze

Popularne posty