Internat oczami "doświadczonego" drugoklasisty
Mieszkam w naszym internacie już drugi rok. Początkowo, jak pewnie każdy, miałem swoje obawy. Jak to będzie tak daleko od domu? Czy to w ogóle dobry pomysł? Jak się powinienem tam zachowywać? 💭
Jak to zwykle bywa, pierwsze dni były najgorsze. Odnoszenie kluczy, wpisywanie się do zeszytu, dyżury - to było coś całkowicie innego w porównaniu z domem. Jednakże po niecałym miesiącu odkryłem salę bilardową. To była chyba największa niespodzianka, o której nawet nie marzyłem. Po kilku tygodniach codziennego grania odkryłem jeszcze lepszą rzecz - w każdym tygodniu jest tak zwana „sportowa środa”. Chodzi o to, że chętni mieszkańcy internatu wychodzą na boisko lub salę gimnastyczną (zależnie od pogody) pograć. 🏀🏃 Sporty wybieramy różne - od piłki nożnej i siatkowej do hokeja na trawie (czyli każdy znajdzie coś dla siebie).
Do zamieszkania w internacie może zniechęcać fakt, że zamiast swoich rodziców musimy słuchać opiekunów. Lecz i to nie jest przeszkodą! 😀 Wychowawcy też są ludźmi i starają się pomagać, jak tylko potrafią. Zadania domowe lub ból brzucha? Na pewno któryś z nich zna sposób, żeby rozwiązać ten problem.
W naszym internacie na pewno dużym plusem są imprezy. Święta, różne akcje w szkole, ogniska i wycieczki. Jest ich sporo, przy każdym jest trochę do zrobienia, ale w ogólnym rozrachunku wszyscy świetnie się bawią. Co dziwne, najwięcej zabawy jest przy przygotowywaniach do imprezy i sprzątaniu po niej. Ale to już nasza internacka tajemnica. 😉
Po tych (już) dwóch latach mieszkania, jestem w stanie stwierdzić, że internat jest ciekawą odmianą od domowego życia i na pewno uczy samodzielności. To naprawdę dobry wybór! Skorzystasz?
Na potwierdzenie swoich słów zostawiam tu trochę zdjęć. Zobaczcie sami, jak się nam żyje. 😏
/Szymon/
Komentarze
Prześlij komentarz