Wędkowanie sposobem na pandemię

Mamy teraz dużo wolnego czasu, a nie mogąc spotykać się ze znajomymi, oddajemy się różnym pasjom. Jedni z naszej klasy biegają, śpiewają, inni rysują, a ja lubię chodzić na ryby. Człowiek trochę się odpręży, jak wyjdzie połowić. Niekiedy w ogóle nic nie bierze i można tylko pomoczyć wędkę, ale tak naprawdę liczy się to, że jestem nad wodą.

Od paru lat łowię głównie na robaka. Na białego biorą małe sztuki, takie jak płotki czy uklejki, a na czerwonego - liny i leszcze. Zdarza mi się też łowić na kukurydzę i na ciasto. Zanętę można zrobić samemu, po prostu wystarczy ugotować ziemniaki, dodać trochę gotowanej pszenicy, zmieszać to ze sobą i rybka będzie brała. Gorzej jest, gdy się chce złowić szczupaka... Rzadko kiedy udaje się go upolować z brzegu, częściej zdarza się to na łódce. 

Parę sztuk złowionych przez siebie Wam pokażę. Były małe i duże, jak u każdego wędkarza. Najlepsze są liny i szczupaki, chociaż jeszcze na nie poluję.

Zachęcam wszystkich do uspokojenia się w zaciszu nad wodą. Mówię wam, to naprawdę fajne uczucie, gdy złowicie nawet niedużą sztukę. Ja mam nadzieję, że wkrótce uda mi się złowić jakiegoś suma.

/Monika/

 





Komentarze

Popularne posty