„W pracy wychowawcy najważniejsze jest być sobą" – wywiad z panią Ewą Mazur
Przychodzimy do Was z wywiadem z jednym z naszych pedagogów. Tym razem jest to wychowawczyni internatu – pani Ewa Mazur. Wywiad przeprowadziła uczennica IV PT oraz mieszkanka internatu – Ola Grabowska. Zapraszamy do przeczytania!
🔒🔓
fot. Wigilia internatu 2019
Na początku chcę podziękować, że zgodziła się Pani na udzielenie nam wywiadu. Przed świętami zwykle brakuje nam wszystkim czasu. Ale przejdźmy do pytań...
Od kiedy pracuje Pani w naszym internacie?
Pracę w internacie rozpoczęłam w roku szkolnym 2002/2003, czyli wiele lat temu.
Kiedyś była Pani pielęgniarką. Jak doszło do tego, że została Pani wychowawcą internatu? Jak rozwijała się ta kariera?
Tak. Byłam pielęgniarką, chociaż czasem wydaje się, że jeszcze nią jestem. Powodem odejścia z poprzedniej pracy była tzw. restrukturyzacja, która dotknęła zwolnieniami personel średni, w tym także mnie. Nowe warunki zatrudnienia były niekorzystne do tego stopnia, że zdecydowałam się na poszukiwania nowej pracy w zupełnie innym zawodzie. Po rozmowie kwalifikacyjnej oraz weryfikacji wykształcenia zostałam przyjęta na stanowisko wychowawcy internatu, a także jako nauczyciel przedmiotu higiena i ochrona zdrowia w klasach ówczesnego technikum żywienia i gospodarstwa domowego. Zmiana pracy była nie lada wyzwaniem, ale uważam, że poradziłam sobie całkiem nieźle. Mam nadzieję, że moi wychowankowie i uczniowie mają podobne zdanie.
fot. Archiwum prywatne pani Ewy Mazur
Co jest ważne w pracy opiekuna-wychowawcy internatu?
W pracy opiekuna-wychowawcy najważniejsze jest BYĆ SOBĄ. Moim zdaniem liczy się wszystko, począwszy od nastroju, sposobu porozumiewania się, komunikacji zwrotnej, gotowości do słuchania, własnej motywacji, zaangażowania, poprzez to z kim pracujesz i co należy zrobić, a kończąc na efektach, często niewymiernych, które czasem osiągam, a niekiedy, pomimo podjętego wysiłku, mogę sobie tylko o nich pomarzyć.
Czy są jakieś szczególne cechy, które powinien posiadać wychowawca?
Cechy wychowawcy, które wydają się być niezbędne i pomocne w mojej pracy to: szacunek, cierpliwość, wyrozumiałość, kreatywność, pomysłowość, odwaga, czasem wiara w cuda, podzielność uwagi, mądrość, uczciwość, wyczucie, konsekwencja i co najmniej sympatia do drugiego człowieka, który ma prawo, podobnie jak ja, do popełniania błędów. Ważne jest, by umieć z różnych, nawet skomplikowanych zdarzeń, wyciągać wnioski na przyszłość. By nie zanudzać czytających, wymieniłam tylko najważniejsze, ale rzecz jasna nie wszystkie pomocne cechy. Dodam jeszcze, że liczy się również radzenie sobie ze stresem w sytuacjach problemowych, ze zmęczeniem, np. po pracy w godzinach nocnych itp.
fot. Otrzęsiny pierwszaków 2017
Świetne pytanie i trudna odpowiedź. Czasem jest tak, że wszystko wydaje się iść gładko, sprawnie i bez problemów, ale bywa i tak, że pomimo olbrzymiego wkładu pracy i wysiłku z mojej strony, wszystko toczy się zupełnie innym torem niż bym sobie i innym tego życzyła. Chyba to jest najtrudniejsze, ale i ciekawe zarazem, gdyż pomimo stażu i doświadczenia, praca jest wyzwaniem, wymaga koncentracji i dlatego nie sposób w niej się nudzić. Poza tym mam sporą trudność w momencie, gdy wychowankowie kończą szkołę i opuszczają internat. Wtedy po prostu zwyczajnie za nimi tęsknię, bo jednak czas spędzony w ich towarzystwie swoje robi. Ale takie jest życie, a przecież podobne historie powtarzają się co roku. Mam na to swoją własną receptę. Miłe wspomnienia i odwiedziny absolwentów, które są lekarstwem na tego typu dolegliwości.
Pasje i zainteresowania… Oczywiście, że je mam, gorzej z wygospodarowaniem czasu na ich realizację. Lubię szyć, wyszywać, dziergać na drutach, gotować moim najbliższym, chodzić na spacery, jeździć rowerem. Interesuję się psychologią i modą. Uwielbiam czytać życiorysy, rozmawiać, śmiać się, czasami obejrzeć dobry film i bajkę. Kocham szczególnie ludzi starszych, ale nie znam odpowiedzi, dlaczego tak jest.
Co doradziłaby Pani mieszkańcom internatu, którzy będą musieli opuścić dom i przywyknąć do nowego miejsca, w którym pewnie spędzą większość kolejnych lat?
Jestem daleka od doradzania swoim wychowankom, bo co jeśli się pomylę? Jednak uważam, że każdy, kto mieszka w internacie przez wiele lat, skoro poradził sobie z wyfrunięciem z domu, raczej nie będzie miał większych problemów z opuszczeniem swojego dotychczasowego miejsca pobytu. Ufam, że każda i każdy z nich spełnią się zarówno zawodowo, jak i rodzinnie, czego z całego serca im życzę.
W imieniu naszych czytelników dziękuję za udzielenie odpowiedzi na pytania i poświęcony nam czas!
Pozdrawiam wszystkich czytających. Pięknych Świąt Wielkanocnych Wam życzę!
Dziękujemy i przyłączamy się do życzeń.
Komentarze
Prześlij komentarz